środa, lutego 23, 2005

zima

zima, zima, zima, już nie pada śnieg...
Jest okropnie - mokro, zimno i wieje.
Nie ma puszystego śniegu, tylko jakaś okropna breja, błoto i smród. Niby psu w to graj, bo może by i nawet zasmakował błotnej kąpieli, lecz cóż z tego, gdy za twoimi plecami ktoś stale obserwuje i nawołuje do tzw. porządku. Parę dni temu znalazłam umarłego gołębia i już, już miałam go dotknąć nosem, gdy poczułam palącego klapa na moim, poniekąd całkiem pokaźnym, odwłoku. Zostałam potem WYSZOROWANA, WYSUSZONA i orzeknięto, że jestem śmierdzielem. Miły spacerek...