poniedziałek, grudnia 27, 2004

no, już po gwiazdce

uniknęłam odpowiedzi na głupie pytania w ludzkim. po prostu udałam, że śpię snem psa sprawiedliwego. nawet nie łypnęłam. oczywiście zbudziły mnie wybuchy jakichś znudzonych ciepłem rodzinnym przygodowców (którym nie miłe palce i dłonie), jednakowoż nie chciało mi się nawet mruknąć. wieczór był pełen wrażeń i dlatego właśnie postanowiłam pospać do 6.00 dnia następnego. nie wiem, czemu ktoś rzucił we mnie poduszką, gdy nazajutrz oświadczyłam, że jestem gotowa na spacer. niestety, było już za późno, by wygarnąć im w języku dla nich jedynie pojętym. przytuliłam się i dałam poklepać... niech wiedzą, że się nie obrażam za ich niewiedzę i nieznajomość psiej natury. cóż - to tylko ludzie.