poniedziałek, listopada 03, 2003

Oto jestem - blogowy pies!

Wołają na mnie Susa, Susiasta, Susik, Susella, Susex, Subis, Suslik, co zapewne nie wyczerpuje pomysłowości różnych ludzi ze mną… związanych (większość tych przedziwnych imion wymyliła moja pani... radosna twórczość dnia powszedniego)

Wygląd mój... Cóż... Jestem mieszańcem - spanielo-jamnikowatym. Moja, sierść jest czarna, lśniąca, półdługa. Uszy i ogon długaśne. Pierwsza młodość minęła, więc siwieje mi pyszczek, jasne kudełki okalają moje wielkie, wyraziste, mądre oczy. Czasem wraca tęsknota za niewinnymi harcami i zmieniam się w szczeniaka, radośnie podrygując z ulubioną zabawką w zębach. Wyziera z oczu rozognionych radość istnienia.

Co do uszu, to są tematem częstych kpin oraz obiektem strzyżenia. Moja pani doszła do wniosku, iż nadchodzi taki moment, w którym zaczynam się o nie potykać, co jest bardzo niezdrowe i, poniekąd kto o tym wie lepiej?, bolesne. Bierze wtedy nożyczki, które wydają przeraźliwy zgrzyt i ciach ciach, lęcą moje loki, przez co nabieram wyglądu niepoważnego szczenięcia. Ludzie uwielbiają moje uszy - cały czas je międlą, targają, podrzucają, przytulają i głaszczą. Ciekawe, pewnie dlatego, że ich własne są takie banalne!

Odkąd przyszła jesień, moją skórę pokrywa gęste futro. Jednakże, gdy wiatr wieje, brrr. Dlatego, gdy Niuta już mocno śpi, ścielę sobie wygodne gniazdo u jej nóg, na łóżku... Gdy śpi, niczego nie czuje i nie martwi się, że następny ranek powita ją w hałdach piachu...

Utnę sobie krótką drzemkę... Taki ten dzień męczący, taki senny, jesienny... jesienny... jesiennnnnnyyyyyy..............................................hrrrrrrrrrrrrrrrrrrhrrrrrrrrrrr