niedziela, grudnia 04, 2005

wet ery narz

Koszmar, koszmar, koszmar... Wywiozła mnie do swojej przyjaciółki. Lubię Anię, czemu nie? Jest miła, zawsze zrozumie psa. Oglądała już raz moje wnętrze podczas operacji, heeh, więc znamy się całkiem dobrze. Niestety, zawsze mi się kojarzy z tym cholernym bólem i w ogóle. Dlatego nie znoszę wchodzenia na te schody, nie znoszę tych drzwi, nie znoszę tej poczekalni, no ... kiedy my wyjdziemy, patrz, inne psy wychodzą, nie!!! nie do gabinetu!!! nie!!!! O rany! Znowu macają psa, patrzą głęboko w oczy i ględzą o stanie ogólnym. Tralalala... za gruba, za gruba, za gruba.... No i co z tego? Kto powiedział, że wszyscy mają być szczupli? Taki jeden z drugim wygląda, jakby kij od szczotki połknął. Długiiiiii i chuuuuudydyyyyyy. Ja to przynajmniej widać, że zdrowa. Nie zdrowa? Operacja? No to ja się teraz do Ciebie, moja kochana, nie odezwę, o nie!

Brak komentarzy: