piątek, lutego 06, 2004

pies nie lubi kąpieli, choć czasem musi

Brrr.... Jakaś obrzydliwa, mokra, zimna, strasznie mokra kropla wpadła do mojego wielkiego ucha i za nic nie mogę jej wydobyć. Mam wrażenie, że zaraz mi tam zamarznie.... brrr....

Takie są skutki popołudniowej kąpieli. Susa w kąpieli - też coś! Nie rozrabiam przecież, tylko stoję jak mi każą. Stoję ociekając wodą i czuję ten okropny cuch trafiający do mojego arcyczułego nosa prosto z butelki z namalowanym pudlem. Przecież ja nie jestem pudlem!!! Szampon z jajem, ponoć świetny na sierść. Wymysły ludzi, doprawdy, tylko po to, by pies nie mógł być porządnym psem. I pachniał jajem. Wszędzie ten smrodek, wszędzie - koło ogona, na łapach, na brzuchu... Tu i ówdzie da się zlizać, ale z karku, ale pod pachami?! Czego oni nie wymyślą, no, czego?

Ale to jeszcze nic. Koszmar zaczyna się, gdy z prysznica nie leci już woda... Najpierw owijają mnie jakby jakąś mumię w ręczniki (co i tak nic nie daje, bo ja nie ratlerek i futra mam sporo, zwłaszcza teraz) a potem... zanoszą do mniejszej łazienki i suszą suszarką do włosów przez godzinę, bo mam ich przecież dużo (tych włosów, czyli futra, czyli sierści). Gorące powietrze. to nawet nie przeszkadza, ale ta bucząca, warcząca machina. Usiłowałam kiedyś z tą obrzydliwością walczyć, ale poparzyłam sobie pysk.
No więc, stoję i stoję a oni mnie przekładają ze strony lewej na prawą, z góry na dół i tak dalej, po czym cieszą się, bo zaczynam wyglądać jak dywanik długowłosy. Wszystkie kędziorki stają dęba i wyglądam, jakby mnie solidnie przewiało.
I jak ja mam się na ulicy pokazać.
"Ojejej, jaki gruby pies."
I co? Każdemu matołowi mam tłumaczyć, że nie gruby, tylko troszkę okrągły i że nie gruby, bo to futro? Szkoda gadać... Idę więc ze spuszczoną głową, szukam najbliższej kałuży, bo przynajmniej mogę od spodu doprowadzić się do porządku...
"Cześć mała." - mówi Cezar (zaprzyjaźniony dog)- "Ale głupio wyglądasz.... Co, kąpiel, co? Ach z wami - psami kanapowymi - to tak zawsze. Musicie się wiecznie mizdrzyć i pindrzyć."
No, doprawdy, to już przeginka! Ja, niby - ja sama - się stroję, kąpię i co? Może suszę?!! Rozumiem drwina, ale nie podejrzenia o masochizm... Nie odzywam się do niego - prostak. Cezar a prostak, widać jedno drugiemu nie przeszkadza....

Chociaż, Niutka widać szczęśliwa, przytula się policzkiem do mojego ucha i pozwala włazić na kolana. Wcześniej bym słyszała NIE WOLNO. W każdej sytuacji szukajmy plusów!

Brak komentarzy: